Tym razem wybór padł na kompot. Kompot, ten chodził za mną już dłuższy czas. Jeszcze po głowie mi chodzą powidła z mirabelek.
Jadł ktoś z Was takowe ?
Dojrzałe, czyste mirabelki wkładamy do słoika.
Zalewamy gorącym syropem przygotowanym z wody i cukru.
Słoiki zakręcamy i pasteryzujemy.
Prawda jakie proste ?
A jakie pyszne - zwłaszcza zimową porą, kiedy to tak tęsknimy za latem :)
18 komentarzy:
Powideł, niestety, nie jadłam. Podobnie jak nie miałam styczności z kompotem. Ale wszystko, co mirabelkowe, bez wątpienia świetnie smakuje! ;)
Pozdrawiam!
fajne małe kuleczki
uwielbiam kompoty mirabelkowe!:)
Moja mama robila kiedys kompoty z mirabelek. Pamietam jak rwalismy je z drzewek zapelniajac kolejny koszyk. I zawsze nie moglismy sie doczekac, kiedy wreszcie dojrzeja. Bedac na spacerze widzialam kilka drzewek z owocami ale nikt ich tu nie zbiera i nie przetwarza. Troche to dziwne bo w ksiazkach i gazetach niemieckich pelno jest przepisow np. na ciasta z mirabelkami (a w sklepach ich nie uwidzisz:)) Uff...ale sie rozpisalam :) Kompocik pierwsza klasa :)
Nigdy nie jadłam przetworów z mirabelek. Same mirabelki jadłam bardzo, bardzo dawno temu. Czy dobrze pamiętam, że są lekko kwaskowe??
Ja nie jadłam, Ale takie kompoty piłam w dzieciństwie bo mama zawsze robiła na zimę:)
te śliwki wyjadłabym prosto ze słoiczków :)
Beautiful morsels in a jar, they always look inviting.
Właśnie się zastanawiam dlaczego nie zrobiłam kompotów z mirabelek , tylko konfitury :( Zacmienie jakieś czy co...przecież tak lubię ich kwaskowatośc.
Szarlotku nic straconego. Możesz mieć i to i to. Mirabelki jeszcze są :D
Erla o yea ! Thank You :)
Paula ja też i to zrobię - tylko zimą :DDD
Lashqueen tak mają posmak kwaskowaty - właściwie to ich skórka jest kwaskowata i to tylko przez pewien czas. Potem jak są bardziej dojrzałe to całość mirabelki jest słodka.
Majka zakradnij się i zerwij koszyczek... albo zapytaj czy możesz, myślę, że nie będą mieć nic przeciwko.
Pozdrawiam Was !!!!
W mirabelkach najcudniejsze jest to, że normalnie słodziutkie, w przetworach zmieniają się w cudownie kwaskowe:)
Zawsze lubię z kompotu wyjadać właśnie owoce ;) Są miękkie, słodkie - i jak dla mnie o nieebo lepsze od samego napoju.
U nas tyle jest tych śliweczek a nikt ich nie zbiera, tylko się rozsiewają. A na wiosnę wszędzie jest biało od ich kwiecia...
Gdybyś mi tylko powiedziała gdzie w Mej mieścinie dostanę mirabelki chętnie bym go przyrządziła (na odkurzenie starego przepisu babci).
Wygląda pysznie, chętnie bym się już go napiła :)
Ivonko,
właśnie odkryłam Twój blog :)
I u mnie mirabelek jest pod dostatkiem (aż trzy owocujące jak szalone drzewa)choć dopiero zaczynają powoli dojrzewać.
Powidła robię co roku ponieważ są wyjątkowe w smaku i dużo delikatniejsze od tych tradycyjnych:
na kilogram wydrylowanych śliweczek dodaję pół kilograma cukru (czasem trochę więcej) i gotuję na małym ogniu 4- 6 godzin, najczęściej po dwie- trzy godziny dziennie. Cukier dodaję w ostatnim dniu by powidła się nie przypalały. Gotowe przekładam do słoików i pasteryzuję 15 minut - takie słoiczki wytrzymają w spiżarni nawet kilka lat.
Pozdrawiam serdecznie :)
Natalio dziękuję za odwiedziny i za dobre rady. Na pewno z nich skorzystam. Marzą mi się właśnie takie mirabelkowe powidła.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie !!!!
ale fajny kompot , mirabelek nie mam ,ale przejdę się na rynek
]bo mis ie chce i kompotu
i powideł takich żółtych
Prześlij komentarz