Mam do zutylizowania tyle dyni, że chyba przez kolejne dwa miesiące dynia będzie u mnie podstawą do różnych dań. I pomyśleć, że tylko 10% dyni na świecie jest wykorzystywanych w celach kulinarnych... aż wierzyć się nie chce. Zwłaszcza, że miałam ogromne problemy by dostać gdzieś dynię, tą naszą, krajową. Podobno to efekt nieurodzaju na nie w tym roku. Za to chińskie dynie były dostępne. Dobrze, że mnie sklepowa w warzywniaku oświeciła, bo w życiu bym nie wpadła na to, że i dynię ściągamy z chin. Mam uraz do chińskich rzeczy. Omijam je szerokim łukiem. I dlatego też moje dyniowanie wisiało na włosku.
Na szczęście z opresji dyniowej wyciągnęła mnie Beatka - za co jej ślicznie dziękuję.
Składniki:
20 dkg miąższu dyni
7-8 kromek chleba
2 jajka
sól
pieprz czarny świeżo mielony
mąka do obtoczenia
olej do smażenia
Dynię kroimy w drobną kostkę i smażymy do miękkości na oleju.
Chleb rozkruszamy na drobne kawałki.
Dynię, chleb oraz jajka mieszamy ze sobą doprawiając w międzyczasie do smaku solą i pieprzem.
Formujemy kotlety.
Prószymy mąką i smażymy z obu stron.
3 komentarze:
nie tylko u ciebie dynia tera będzie królować ;)
hihii... domyślam się, że to będzie istne szaleństwo dyniowe :D
świetne kotleciki, u mnie dynia również zagościła:) więc muszę spróbować:)
pozdrawiam
Prześlij komentarz