Wreszcie zmusiłam się by kupić mąkę manitoba. Bez niej mogłam tylko zerkać na foremki do panettone... a leżą one u mnie już od jakiegoś czasu. W dodatku miałam to szczęście, że w moje ręce wpadł oryginalny włoski przepis na panettone. Tu ukłon do Ani. Dziękuję!!!
Przepis ten jest wart zapisania i pokazania go szerszym gremium.
Jeśli ktoś miał okazję jeść panettone to wie o czym mówię. Ten przepis idealnie wpasowuje się smakiem w oryginał.
Składniki:Zaczyn:
1/2 szklanki ciepławego mleka
1/2 szklanki mąki krupczatki
łyżeczka drożdży suszonych
Ciasto:
1 szklanka kandyzowanej skórki pomarańczowej
1 szklanka rodzynek
1 szklanka rumu
1/2 szklanki letniej wody
5 łyżek cukru brązowego
6 łyżek cukru kryształu
2 łyżeczki drożdży suszonych
2 jajka
5 żółtek
1/2 łyżeczki soli
kostka miękkiego masła
otarta skórka z dwóch a nawet z trzech cytryn
7 łyżek amaretto
1/2 kg mąki manitoba

Z mąki krupczatki, drożdży oraz ciepławego mleka przygotowujemy zaczyn.
Odstawiamy go na kilka godzin w ciepłe miejsce, by drożdże zaczęły szaleć.
Ja trzymałam je tak ponad 3 godziny po czym okręciłam miskę szczelnie folią i wstawiłam do lodówki na całą noc.
Następnie zalewamy rumem rodzynki oraz skórkę z pomarańczy.
Odstawiamy do leżakowania na nockę.
Na następny dzień... skoro świt ;) dodajemy do zaczynu drożdże oraz cukier rozpuszczone w letniej wodzie.
Dodajemy jajka, żółtka, sól, amaretto, skórkę z cytryny oraz mąkę.
Ciasto wyrabiamy robotem - pamiętajmy by nie było zbyt gęste... dlatego mąkę dodajemy na końcu, podsypując ją na raty.
Odstawiamy ciasto na 20 minut do ciepłego miejsca.
Po tym czasie dodajemy masło i wyrabiamy je ok. 15-20 minut.
Na koniec dodajemy bakalie odsączone z rumu.
Odstawiamy ciasto na dwie godziny w ciepłe miejsce.
Ciasto na babę przekładamy do foremki.
Ja użyłam papierowej formy do panettone.
Rozgrzewamy piekarnik do 175 stopni.
Wierzch smarujemy rozmąconym jajkiem.
Pieczemy ją ok 40 - 45 minut.