Kiedy pierwszy raz robiłam te pączki napracowałam się przy nich niemiłosiernie ( nie miałam takich wygód jak dziś w postaci robota ) i to spowodowało, że przez tyle lat nikt i nic nie mógł mnie namówić bym je znów zrobiła... aż do dziś dnia. Po tylu latach powróciłam z sentymentem i łezką w oku do tego przepisu.
Ten przepis jest dla mnie bardzo cenny.
Pączki są wprost idealne. Na tyle idealne, że nigdy nie zrobię innych. Rozpływają się w ustach i znikają w mgnieniu oka. Achów i echów pod ich adresem nie było dziś końca.
Czyżby jutro była powtórka z rozrywki pączkowej ? No ba! przecież jutro jest Tłusty Czwartek a po dzisiejszych pączkach nie ma już śladu.
Składniki:
5 żółtek
1 jajko
1/2 kg mąki ( ja dosypałam ciut więcej )
3 łyżki cukru kryształu
1/2 łyżeczki soli
3 dkg drożdży
5 dkg masła
szklanka ciepłego mleka
4 kostki planty lub smalcu do smażenia
marmolada bądź powidła do nadziewania
Lukier: cukier puder + gorąca woda
skórka z pomarańczy
Żółtka oraz jajko ubijamy do białości wraz z dwoma łyżkami cukru.5 żółtek
1 jajko
1/2 kg mąki ( ja dosypałam ciut więcej )
3 łyżki cukru kryształu
1/2 łyżeczki soli
3 dkg drożdży
5 dkg masła
szklanka ciepłego mleka
4 kostki planty lub smalcu do smażenia
marmolada bądź powidła do nadziewania
Lukier: cukier puder + gorąca woda
skórka z pomarańczy
Drożdże i jedną łyżkę cukru rozpuszczamy w odrobinie ciepłego mleka - odstawiamy na kilka chwil by drożdże zaczęły być aktywne.
Do ubitych jajek dodajemy mleko, sól, zaczyn drożdżowy oraz mąkę... mąkę dodajemy stopniowo.
Wyrabiamy ciasto robotem przez 10-15 minut.
Pod koniec wyrabiania dodajemy roztopione masło i ponownie wyrabiamy ciasto tak by było gładkie i lśniące... by odchodziło od ręki. Ciasto ma być miękkie!!!
Do naoliwionej miski wkładamy ciasto na pączki, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 30 minut.
Po tym czasie formujemy pączki... robimy to rękami zmoczonymi ciuteńkę w oliwie - ja formowałam mniejsze, takie 3 - 4 cm kulki.
Z tego przepisu wyszło mi 20 pączków.
Kulki układamy na papierze do pieczenia i dajemy im wyrosnąć przez godzinę.
Plantę rozgrzewamy bardzo wolniutko.
Smażymy pączki na wolnym ogniu !
Wyjmujemy je po usmażeniu na ręcznik papierowy.
Nadziewamy powidłami bądź marmoladą.
Lukrujemy i dekorujemy wedle upodobań... ja posypałam skórką z pomarańczy.
10 komentarzy:
Mniam... mam nadzieję że mam silną wolę...
Są przepiękne!
smacznosci:)
a przepis rodzinny pewnie,ja tez lubie takie przepisy,ktore nie tylko smakuja,ale przypominaja Kogos:)
Ale pyszności! Narobiłaś mi niesamowitego smaku, chętnie sięgnęłabym po jednego.
Widok tego paczka mnie rozbroił.
Wspaniały!
Widać,że pieczony przez Ciebie z miłością i sentymentem.
Piękniejszych nie widziałam.
Lubię pączki ale jakoś w tłusty czawartek nie koniecznie mi smakuja. Pewnie dlatego ze hurtem robione:)
Przepiękne te pączki.
PRZEPIĘKNE.
Szkoda ,że nie można się nimi poczęstować :-)
Myślę, że wybiorę ten przepis na moje pierwsze pączki, pozdrawiam
Aniu zrób a nie pożałujesz :)
Wyglądają tak, jakby zrobiła je moja mama, Ivonko:)
A łezki w oku, chyba zawsze już będą... Pamiętam.
Prześlij komentarz